Jeszcze w lipcu pisałam o kontrowersjach i szaleńczym tempie przygotowań do otwarcia multimedialnego muzeum pod płytą Rynku Głównego w Krakowie.
24 września spektakularne iluminacje Sukiennic towarzyszyły wejściu pierwszych zwiedzających (były tłumy).
Na dole, szczęśliwcy którym udało się odebrać darmowe wejściówki, po szumnych obietnicach, mogli doznać - delikatnie mówiąc - lekkiego rozczarowania.
Tym którzy wybierają się by zobaczyć najnowszą krakowską atrakcję turystyczną, spieszę donieść:
niestety nie działa:
1. komputerowo generowane błoto! (mój faworyt)
2. interaktywna mapa, która w zależności od tego, gdzie postawi się stopę, emitować ma odgłosy morskich fal, górskiego wiatru czy hejnał. :D
3. wirtualny strażnik
4. projekcja płonących chat
5. ekrany dotykowe (jeden z nich miał pozwalać na wykopanie wirtualnych przedmiotów z piasku)
6. projektory (wyświetlają filmy przeprowadzające przez kolejne części ekspozycji)
7. olbrzymi, 180-calowy ekran
8. nagłośnienie - nikt jeszcze nie słyszał ścieżki dźwiękowej Biosphere, skomponowanej specjalnie dla krakowskiego muzeum.
Na pocieszenie: działa trójwymiarowy ekran - niestety nie dostarczono jeszcze okularów, które umożliwiają oglądanie w 3D...
O tym, że do kompletu nieszczęść i usterek w Podziemiach dołączyła już cieknąca fontanna można przeczytać w GW:
"W piątek - w dniu uroczystego otwarcia muzeum - system nie zadziałał i jeszcze w poniedziałek nie wiadomo było, co właściwie jest przyczyną usterki."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz