Dziś, przy kawie, wśród znajomych pojawił się temat podziemi pod Rynkiem Głównym w Krakowie. Miałam ochotę napisać o tej nowej propozycji dla turystów już od jakiegoś czasu - właściwie od Nocy Muzeów, kiedy wpuszczono tam po raz pierwszy (jednorazowo zwiedzających i dziennikarzy.
Jak się okazało, ta kolejna nowa, krakowska inicjatywa, realizowana za jedyne 42 mln PLN (to nie jest pomyłka: CZTERDZIEŚCI DWA MILIONY) nie jest zbyt dobrze znana nie tylko osobom spoza KRK, ale też samym mieszkańcom miasta, więc na początek kilka zdjęć poglądowych.
Przypominam, gdyby ktoś patrząc zapomniał, to są podziemia muzealne odsłaniające zachowane średniowieczne zabytki oraz obiekty archeologiczne.
Szalone światła - przypomina to trochę wejście do klubu, ew. kolorystyką fontannę na Pl. Szczepańskim ;)
Tutaj pojawia się skojarzenie z planem filmu SF...
Nie jestem przekonana, czy średniowieczny kościany grzebień (chyba jest to grzebień...) wymaga tyle błękitnego światła - ale kto wie, może wymaga? Być może zresztą jest to tylko wizualizacja grzebienia w 3D??
O burzy, która przetaczała/przetacza się nad podziemiami można sobie poczytać tu: Rozmach, z jakim powstaje ekspozycja, niepokoi środowisko krakowskich muzealników i historyków sztuki skupionych wokół Społecznego Komitetu Ratowania Zabytków Krakowa.
Ja się wcale nie dziwię, że niepokoi - mnie też. Nie jestem za skansenami w stylu krakowskiego Muzeum Archeologicznego (w czołówce najbardziej niemrawych placówek muzealnych w KRK), ale zaczynam się co raz bardziej bać nowoczesności w wydaniu krakowskim.
Podziemia zostaną otwarte już we wrześniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz