Na zagranicznych blogach o sztuce (i nie tylko o sztuce, i nie tylko na blogach, także w prasie) toczy się gorąca dyskusja o tym, w jaki sposób galerie mogą przetrwać kryzys. Pomysłów jest pewnie tyle, co galerii, ale wyróżnia się kilka trendów w strategiach.
Koncepcja wyprzedaży, przecen i rabatów ma wielu swoich fanów. Klienci są tak bardzo przyzwyczajeni do przecen bożonarodzeniowych, w innych branżach, że zaakceptowali je w również na rynku sztuki. Niestety, to mogła być skuteczna inicjatywa (czy była nie wiadomo) na kilka miesięcy. Wykorzystana w okresie świątecznym i poświątecznym, kiedy w witrynach nowojorskich galerii pojawiły się wielkie napisy SALE, powtórzona w kolejnych miesiącach oznaczałaby desperację.. A desperacja jak wszystkim wiadomo najlepszą strategią marketingową nie jest.
Kolejny pomysł to cięcie kosztów. Największe koszty zagranicznych galerii, jak wynika z dyskusji, są generowane przez dobrą lokalizację przestrzeni wystawienniczej i targi. Dobra lokalizacja to oczywiście Nowy York. Większość uważa, że należy się szybko rozstać z tym miastem, bo „miasto, które nigdy nie śpi”, właśnie zasypia..
Najmodniejsze kryzysowe destynacje to Pekin i Berlin. Nie bardzo wiem jak można by to przełożyć na polskie realia, ale Berlin jest blisko..
Jeśli chodzi o targi, to absolutnie nikt nie mówi, w każdym razie głośno, o rezygnowania z obecności galerii na nich. Wygląda na to, że mimo smutnych i niepokojących doświadczeń z ostatniej edycji Art Basel Miami Beach, wszyscy w targi wierzą.
Oszczędzać, zmieniać lokalizację, obniżać ceny, dawać rabaty, ale obowiązkowo być obecnym na kolejnych targach, z tym wydają się zgadzać wszyscy dyskutujący. Jest wiara - jest nadzieja.
Pojawiają się też głosy nawołujące do konsolidacji i zawierania finansowych sojuszy międzygaleryjnych oraz podpisywania przez galerie długoterminowych umów stypendialno-handlowych z artystami (na nieco innych zasadach niż w okresie koniunktury, z akcentem na słowo „przetrwanie”, a nie „zysk”).
Strategie dobra rzecz, ale już dziś w USA mówi się otwarcie o tym, że część galerii musi zniknąć. Czasy pozbawionych zaplecza intelektualnego, eleganckich butików ze sztuką, przechodzą do historii.
7 komentarzy:
ciekawe jak długo ten kryzys potrwa?może to naturalna selekcja której od jakiegoś czasu rynek i wynikające z niego strategie promocji artystów potrzebowały
miejmy nadzieję, że potrwa wystarczająco długo żeby wykosić tych, którzy - jak słusznie zauwazono w poście powyżej, nie posiadają zaplecza inteletualno-ideowego.
skad pewnosc, ze to wlasnie ci upadna. W Polsce Napiorkowska ma sie lepiej niz dobre galerie.
kogo w tym srodowisku obchodzi Napiorkowska /??
ejze czemu piszecie tak rzadko?
no nie narzekaj, jest JUŻ nowy wpis ;)
"Cięcie kosztów" czyli już będzie można liczyć w Berlinie na piwo z Chin albo zaproszenia na kredowym papierze. I napewno sporo off miejsc zniknie. A to akurakt szkoda...
Prześlij komentarz