środa, 28 stycznia 2009

Ładnie na gorąco

Waśnie wróciłam z Bunkra Sztuki, gdzie dziś premierę miała książka Magdaleny Drągowskiej, Ewy Tatar i Dominika Kuryłka „Krótka historia Grupy Ładnie”. Tytuł jest nieco przewrotny, biorąc pod uwagę gabaryty książki – wygląda jak solidny podręcznik do grupy ładnie, a nie krotka historia.



Autorzy na początek mówili o założeniach tomu wspominając, że ma on charakter performatywny (Ewa) i że widzą ją trochę jako wystawę (Dominik). Przyznali też, że im więcej materiału o grupie, tym bardziej (w miarę czytania) jej obraz się rozmywa.

Mimo tej deklaracji, po ilości materiału (książkę mam od 2 godzin – jeszcze nie czytałam) sądzę, że temat został tu wyczerpująco opisany i dogłębnie omówiony (liczne wywiady, z różnymi osobami, bardziej lub mniej z grupą związanymi, zebrane w rozdziale pod tytułem „Subiektywne historie grupy ładnie” zaczynają się na stronie 211 i kończą na 370!)

Co jest poza tym w książce przeczytacie sami, ja mogę wam już teraz powiedzieć czego w książce nie ma (a do czego autorzy przyznali się na spotkaniu).

Do „Krótkiej historii…” wywiadu nie udzieliła Joanna Rajkowska (uznała, że krakowski okres jej życia i twórczości został zamknięty i nie chce do niego wracać), Marcin Świetlicki ( na propozycję rozmowy odpowiedział radykalnym NIE), nie wypowiadają się też w książce jak to określili autorzy „mityczne dziewczyny” grupy ładnie (nie chciały) oraz Galeria Zderzak (po długich negocjacjach odmówiła), Adam Szymczyk (nie chciał rozmawiać o grupie jako całości, tylko o Wilhelmie Sasnalu) i Paulina Olowska (też nie chciała wypowiadać się o grupie, tylko o Rafale Bujnowskim, z którym przygotowała w „mitycznym” okresie wystawę Marzenia Prowincjonalnej Dziewczyny, Sopot, 2000).

Na spotkaniu uderzyło mnie i przestraszyło (o tym za chwile) jak bardzo historia (towarzyska, co często podkreślają często sami członkowie grupy ładnie) sprzed kilku lat może ulec podniosłej mitologizacji, jak to, co było życiem i zdarzeniem, a czasem tylko żartem, zaczyna być nagle omawiane z niezwykłą powagą i akademickim zacięciem. I bynajmniej nie chodzi tu o krytykę takiego podejścia, ale o refleksję nad przemijaniem... Jak w znanej Wam na pewno piosence: „czas zapierdala, czyja wina, czyja wina?”
Na pocieszenie podśpiewuje sobie inny fragment tej samej piosenki: „kiedy czas goni, rozwaga obroni, pomaga, odsłoni nowe rozwiązania namysłu chwila…” Tego wam również życzę i zabieram się do czytania.

A, jeszcze jedna uwaga – na temat okładki (projekt: Wojtek Doroszuk).
Okładka pozostaje dla mnie zagadką!
O co chodzi z tym bokserem? Co go łączy z grupą ładnie? Niestety nic mądrego nie przychodzi mi do głowy. Czyżbym szukała aluzji zbyt głęboko? A może po prostu chodzi o to, że okładka jest bardzo ŁADNA…

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Czy Ewa Tatar mogłaby wyjaśnić, co ma na myśli mówiąc o 'performatywnym' charakterze książki?
To słowo ostatnio robi taką karierę, że za chwilę chyba trzeba będzie szukać nowego na określenie tego, z czym się faktycznie wiąże, w przeciwieństwie do całej gamy zjawisk życia towarzyskiego, które się dzięki niemu nobilitują(?).

Anonimowy pisze...

Wydaje mi się, ze okładka po prostu nawiązuje do jednego z obrazów Marcina Maciejowskiego

Patrycja Musiał pisze...

Tak, też mi to przyszlo do glowy, Marcin malowal bokserów, ale to nie jest książka o Marcinie tylko o grupie ;)
Motyw niezbyt uniwersalny zatem, ale zawsze jakieś wyjaśnienie

Anonimowy pisze...

podobno motyw de niro zostal zaczerpniety z jednego z plakatów informujacych o imprezie grupy ładnie. Tak wyjaśnił dizajner okładki