W krakowskim Bunkrze Sztuki trwa wystawa Pawła Książka pt.: "Zbiory", w wywiadzie dla GW rozmawiamy z Pawłem na temat obu cykli prezentowanych w Galerii. Zapraszam.
Patrycja Musiał: Twoja wystawa "Zbiory", pokazywana właśnie w Bunkrze Sztuk, składa się z dwóch obszernych cykli obrazów: "De Stijl vs Black Metal" i " N.N. vs artyści". Skupmy się na początek na pierwszym - próbujesz szukać w nim związków dwóch odległych zjawisk: stylu wypracowanego przez członków grupy De Stijl oraz kanonu muzyki heavymetalowej, tzw. black metalu. Co sprawiło, że postanowiłeś połączyć te dwa bardzo odległe tematy w swojej pracy: dłuższe przemyślenia czy przypadek?
Paweł Książek: Ten projekt jest konsekwencją niewielkiego cyklu, który pokazałem w 2006 r. na zbiorowej wystawie w Finlandii. Pokazałem mural i kilka obrazów śledzących wizualne związki pomiędzy wizerunkiem grupy Kiss i dziedzictwem neopolastycyzmu. To dało ciekawy efekt i podjąłem próbę zbadania związków pomiędzy innymi, pozornie odległymi zbiorami. "De Stijl vs Black Metal" to większy projekt o przenikaniu się dwóch zamkniętych systemów estetycznych, ale również o budowie nowych struktur na bazie elementów z obu zbiorów.
Jakie konkretnie motywy z tych dwóch obszarów wykorzystałeś w obrazach?
- Praca nad takim projektem to szeroka lektura i analiza materiału dokumentalnego. Przebiega na wielu poziomach. Na przykład namalowałem model pracowni Theo van Doesburga wykonany z black metalową wrażliwością materiału. Jeden z pierwszych obrazów przedstawia płytę zespołu Satan opartą o ścianę. Jej krawędzie i odbicia w stole ściśle odpowiadają jednej z kontrkompozycji van Doesburga. Znalezienie tych i podobnych związków zależy od wnikliwości i wiedzy widza. Bez tej informacji to po prostu kompozycje malarskie.
Mottem cyklu"De Stijl vs Black Metal" uczyniłeś cytat z listu Pieta Mondriana do Theo van Doesburga: "Bardzo interesują mnie pana eksperymenty w czterech wymiarach, ale wątpię, aby udało nam się pójść dalej, jeżeli chodzi o przedstawienie tematu. Musielibyśmy rozwinąć jakiś (nowy) zmysł, jak by to sformułował okultyzm". Jak ten tekst odnosi się do Twoich poszukiwań malarskich?
- Ten cytat znalazłem w trakcie pracy nad cyklem, bardzo mnie zmotywował i legitymizował moje patafizyczne poszukiwania. Utwierdził mnie w przekonaniu, że coś musi być w tym absurdalnym założeniu o istnieniu ukrytego mechanizmu, powtarzalnej struktury obecnej w odległych formach zbiorowej kreacji. Okultystyczny motyw się pojawił - manipulując motywem krzesła Zig-Zag, zbudowałem fotograficzny kolaż - formę z wpisanym pentagramem.
W swoich pracach szukasz ciągle paraleli, odnośników, starasz się łączyć różne elementy kultury. Od razu na początku pracy nad cyklem powstaje jakiś ogólny zarys całości czy raczej zaczynasz od koncepcji pojedynczych obrazów?
- To jest raczej efekt intuicyjnego przekonania o istnieniu mechanizmu, który w pewnym momencie lawinowo pozwoli odkrywać zaskakujące relacje, wtedy praca przebiega sprawnie. Przede wszystkim motywują mnie zaskakujące dla mnie odkrycia. Ciekawość tego, co powstanie, napięcia towarzyszące powstawaniu obrazu przenoszą się na cykl jako większą narrację.
Również cykl " N.N. vs artyści" to rodzaj śledztwa drążącego temat łączników między kulturą niską i wysoką. Zajmujesz się w nim porównywaniem i zestawianiem anonimowych zdjęć internetowych N.N. (łac. nomen nescio - imienia nie znam) z dziełami sztuki uznanych artystów. Artysta zastanawia się, co jest sztuką, a co nią nie jest?
-Tak, ale ja nie zestawiam anonimowych zdjęć, tylko moją malarską wersję wydarzeń zobaczonych na tych zdjęciach. Jestem fantazmatycznym śledczym dokonującym wizji lokalnej przy pomocy niezidentyfikowanego "oka". Pytam o potencjał kreacji artysty i artystyczny potencjał amatorów. To artyści postulowali ścisły związek życia ze sztuką. Mam wrażenie, że to jest jego zaskakująca realizacja.
Jakie sytuacje artystyczne wykorzystałeś w " N.N. vs artyści"?
- Zbiór, w którym znalazły się prace artystów, zbudowałem, opierając się na akcjonizmie wiedeńskim, performansie, happeningu, sztuce żenującej, tym, co lubię i znam.
Raczej poszukiwałeś odpowiedników znanych działań artystycznych wśród anonimowych zdjęć czy odwrotnie?
- O powstaniu obrazu na bazie sytuacji zobaczonej przeze mnie na amatorskim zdjęciu decydowało analogiczne udokumentowane dokonanie artysty.
Czy chciałeś, żeby Twoje obrazy przeniosły anonimowe zdjęcia, sytuacje i osoby do sfery kultury wysokiej, chciałeś je nobilitować, wyróżnić?
- Nie sądzę, pytam o to, ale nie jestem Duchampem. Zastanawiam się, dlaczego akcja przyklejenia galernika do ściany przez Cattelana jest dziełem sztuki, a identyczne wystąpienie w akademiku nie ma na to wielkich szans. To jest pytanie o mechanizm, społeczne funkcjonowanie sztuki, ale również o intencje takich działań. To one decydują o tym, że w fontannie Duchampa widzimy dzieło sztuki, a nie pisuar.
Dlaczego zdecydowałeś się na pokazanie slajdów ze zdjęciami, które stanowiły dla Ciebie inspirację w pracy? Obawiałeś się, że pokaz będzie bez tego zbyt hermetyczny dla przeciętnego widza?
- Przede wszystkim percepcja jest uwarunkowana indywidualnie ze wszystkimi konsekwencjami. Jestem artystą otwartym na interpretacje widzów. W zeszłym roku pokazałem w CSW kilka niewielkich prac z tego cyklu bez pokazu slajdów. Wizualne zderzenie obu zbiorów działa mocniej (nawet na erudytę) niż sugestia: "Proszę odszukać w pamięci reprodukcję odpowiednika tego malarskiego przedstawienia". Tę całościową konstrukcję można rozbić na mniejsze zbiory, podzbiory, wreszcie elementy proste, elementarne obrazy, rozwiązania czysto malarskie.
Tytuł Twoje wystawy to "Zbiory" - Ty sam czujesz się zbieraczem, kolekcjonerem. Przeczytałam, że uważasz swoje zbieractwo internetowe za formę perwersji. Dlaczego?
- Ach, traktuję to chłodno i metodycznie. Wojtek Szymański napisał w katalogu, że to patafizyczna perwersja. Coś w tym jest. Zauważyłem, że większość osób identyfikuje słowo zbiory z kolekcjonowaniem. To prawda. Mały szczegół tkwi w tytule: angielskie słowo "sets" wskazuje także na matematyczne konotacje, po prostu operacje na zbiorach.
Uwaga! Wystawa tylko do 6 lipca, warto wybrać się do KRK bo obrazy Pawła rzadko można oglądać w takim dużym wyborze, a poza tym z tego co wiem, większość z nich została sprzedana i pewnie po raz ostatni prezentowane są razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz