piątek, 11 kwietnia 2008

Rzeźba napowietrzna

Kiedy patrzyłem jak „rozwieszali” swoje prace na przemiennej i rozsuwalnej na wszystkie strony ścianie z powietrza, powiedziałem im: skoro malowaliście, nie pamiętając o tym, dla końcowego efektu, róbcie to świadomie. Róbcie obrazy powietrzne, takie, które od początku były by przeznaczone na stałą ekspozycję w otwartej przestrzeni. Z braku zróbcie cnotę, zapoczątkujcie nowy kierunek w sztuce „aeryzm"...


cień Dzidy Edwarda Krasińskiego, fot. P. Musiał

Mówiłem to pół żartem, dopóty, dopóki oglądając wyeksponowane na polanie prace, nie stanąłem zaskoczony przed dziełem Edwarda Krasińskiego.[...] On jeden pracował od początku z myślą o pełni powietrza – od ziemi do nieba. Kompozycja Krasińskiego zawieszona była w powietrzu; unosiła się cudem jakiejś lewitacji – z trawy, w której zostawiła swoje czerwone rozpryski, początkowo pionowo w górę, nabierała, skręciwszy nagle w poziom, siły uwyraźnionej smuklejącą, z czerni w biel biegnącą długością, po czym przerwawszy swoją ciągłość – narzucała się po przerwie (pełnej oczekiwania ciosu) ostrym, coraz czerwieńszym końcem kłującym w horyzont. Aż wykrzyknąłem – zdumiony: oto dzieło „aeryczne”, rzecz nowa.


cień pracy Krasińskiego z wystawy indywidualnej w Krzysztoforach (1965), fot.P.Musiał


Dokąd biegła, w co mierzyła ta rzeźba? znak lotu? plastyczny pęd? ta dzida? Zawieszona między dwoma pniami drzew, nie mieściła się w tej przestrzeni; gdyby się nawet wzniosła z samego środka polany , wzrok porwany jej pędem uderzyłby o okalające drzewa z gwałtownością żądającą rozsunięcia zielonej zasłony. Tylko nagi horyzont mógłby zatrzymać na chwilę napięcie tak skierowanego spojrzenia – aby pojednać je z obszarem.

Julian Przyboś pisał tak o pracach Edwarda Krasińskiego z pleneru w Osiekach (1964) w miesięczniku "Poezja" (nr 1/1966).


cień pracy Krasińskiego z wystawy indywidualnej w Krzysztoforach (1965), fot.P.Musiał

Wczoraj w krakowskim Bunkrze otworzyła się wystawa Edwarda Krasińskiego. Luiza Nader, w trakcie wernisażu powiedziała, że wystawa jest znakomita. Ujawnia dotąd nieznane, surrealistyczne wątki twórczości Krasińskiego, jego niezwykłą świadomość odnoszącą się zarówno do przestrzeni wystawienniczej, jak i medium fotograficznego, wydobywa rozgrywki artysty z iluzją i wszelkie ambiwalencje błękitnej linii. Radykalnie zrywa z mitem Krasińskiego jako twardego geometrysty.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Byłam na wystawie. Jest piękna i bardzo, bardzo zmysłowa. Polecam!