sobota, 23 lutego 2008

BCAM - nowe muzeum w L.A.



Gorący temat w prasie zagranicznej to otwarte 16 lutego w L.A. The Broad Contemporary Art Museum, będące jednym z elementów rozbudowy kompleksu LACMA (Los Angeles Country Museum of Art) – szczegóły rozbudowy tutaj.

Muzeum swoją nazwę wzięło od twórcy i głównego sponsora – Eli Broad’a, 74 letniego bilionera, filantropa i kolekcjonera, jednego z najbardziej wpływowych mecenasów kultury w L.A., jednego z fundatorów miejskiego muzeum MoCA (Museum of Contemporary Art) i wice-przewodniczącego LACMA. Broad zlecił Renzo Piano projekt budynku, zapłacił 56 mln $ za konstrukcję i dorzucił kolejne 10 mln $ na zakupy muzealne, a także zgodził się na wypożyczanie prac z kolekcji Broad Art Foundation liczącej ok. 1600 dzieł, a także swojej prywatnej - 400 obiektów.

Otwarcie było to elegancka, kosztowną galą. 1200 osób uczestniczyło w inauguracji BCAM. Tego wieczoru udało się zebrać 5 mln $. Stolik kosztował od 25 do 100 tyś. $. Obecni goście to creme de la creme świata sztuki: Cindy Sherman, Bill Viola, John Baldessari, Ed Ruscha, Ellsworth Kelly, Richard Serra, Jeff Koons; Sir Nicholas Serota (Tate Modern), Lisa Phillips (The New Museum); galerzyści Marian Goodman, Mary Boone, Larry Gagosian. Nie zabrakło także celebrities: Christina Aguilera, Tom Cruise and Katie Holmes, Lionel i Nicole Richie, Tom Ford. Galę, jej przepych i "nadwyżki lukru", dość ironicznie, opisuje w Art Forum Diary Linda Yablonsky.

6 galerii wypełniono ok. 160. pracami z kolekcji Broad’a, 10. ze zbiorów LACMA i 20. pochodzącymi od innych kolekcjonerów. W The NY Times znajduje się dość ostra recenzja pokazu Roberta Smitha. Smith pisze, że całości brakuje kuratorskiego szlifu, wyobraźni, historycznej perspektywy i... politycznej poprawności (wśród 29. znajdują się prace tylko 4. kobiet i jedynie Jean-Michel Basquiat nie jest biały). Dalej krytykuje m.in. ekspozycje prac Richarda Serry i Jeffa Koonsa. Nowojorczycy chyba naprawdę nie lubią Los Angeles i jego mieszkańców;-)

Sztuka korzysta na symbiozie z biznesem, ale czasem takie związki stają się niebezpieczne. Prywatna kolekcja to as w rękawie. Można nią dużo rozegrać. Jak mówił Andrzej Przywara w rozmowie z Dorotą Jarecką „Nagłe wycofanie prywatnego depozytu potrafi zrujnować ekspozycję takiego muzeum. Tak się stało np. w muzeum Abteiberg w Monchengladbach, kiedy prywatny kolekcjoner Erich Marx wycofał swój zespół prac Josepha Beuysa i przeniósł do Muzeum Hamburger Bahnhof w Berlinie”.

Brak komentarzy: