środa, 13 stycznia 2010

Galerzysta dyrektorem

Wczoraj, w zagranicznej prasie, pojawiła się informacja o mianowaniu na stanowisko dyrektora Museum Of Contemporary Art (MOCA) w Los Angeles nowojorskiego galerzysty Jeffrey'a Deitcha.



Ta nominacja wywołała dość spore zamieszanie, wynikające z obaw o konflikt interesów jako może pojawić się w trakcie jego pracy. Deitch ma poważną kolekcję sztuki. Sam zwrócił uwagę, że tak jak jedni akumulują przychody w nieruchomościach, on w sztuce, którą kupuje odkąd był nastolatkiem.

Zapytany przez Tyllera Greena czy będzie handlował sztuką pełniąc nową funkcję odpowiada:
"Może. Mam nadzieję, że nie. Chcę wyjaśnić, że moja aktywność biznesowa jako handlarza sztuką ustanie całkowicie 1 czerwca, na 100 procent. Nie będę sprzedawał niczego co zostało przekazane w komis od artysty lub kolekcjonera. Zero handlu sztuką. Jak już mówiłem ostatnią rzeczą jaką chce robić to sprzedawanie ważnych dzieł z mojej kolekcji. Jest ona jednym z najważniejszych projektów w mojej karierze. Mam nadzieję, że w pewnym momencie oddam kolekcję jakiejś fundacji. Nie mogę tego zadeklarować, ponieważ nikt nie wie jak potoczy się życie".

Zaznaczył dość jasno, że jego dochody znacznie spadną w związku z przyjęciem nowej posady. W związku z tym nie wyklucz on jednak sprzedaży mniej ważnych pozycji z kolekcji, jeśli sytuacja go do tego zmusi. Jeśli do tego dojdzie rada muzeum będzie podejmować decyzje niezależnie, zgodnie z wszelkimi procedurami, a jeśli muzeum nie zechce dokonać zakupu praca zostanie puszczona na rynek. Dodaje: "Chcę jasno powiedzieć: mam nadzieję, że nie będę musiał tego robić, chyba że od czasu do czasu. Nie jest to coś co uważam za aktywność biznesową".

Więc żadnego handlu pracami innymi niż z własnej kolekcji, a i to, jak deklaruje, niechętnie. Otwarta pozostaje kwestia tego co/kogo będzie w MOCA wystawiać i jak to wpłynie na wartość jego kolekcji. Co sądzicie na ten temat?

Zainteresowanym sprawą polecam wizytę tu.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Może brać przykład z Polski przecież nie ma konfliktu interesów między MSN a FGF.

Anonimowy pisze...

nie ma tez przeciez konfliktu miedzy wlascicielka komercyjnej galerii a festiwalem art boom. przynajmniej oficjalnie nie spotkalem sie z tym nigdzie. zadnej dyskusji na ten temat nie bylo. ale moze to dlatego, ze maja zaslone "fundacji wschod sztuki"