czwartek, 30 lipca 2009

Samotni w grupie - o pracach Johanny Billing

Dziś chciałam przedstawić Johannę Billing. Wcześniej jej prace można było oglądać w Rastrze (2007) i na pokazie No Localu ART IN CINEMA w Krakowie (2008). Na OFF Festivalu 2008 widownia szalała na punkcie filmu Magical World prezwentowanego w ramach wystawy Something must break. Wszystkich, którym Magical World się podobał, tym roku zapraszamy tym bardziej. Będzie można obejrzeć większy wybór prac Johanny.


Johanna Billing, fot. Malin Arnesson

Johanna Billing urodziła się w 1973 w Jönköping w Szwecji, mieszka i pracuje w Sztokholmie i Londynie. Studiowała w Konstfack International College of Arts, Crafts and Design w Sztokholmie. Johanna Billing tworzy przede wszystkim filmy wideo. Artystka jest też założycielką niezależnej wytwórni muzycznej Make it Happen działającej w Sztokholmie.

Swoje filmy prezentowała m.in. w PS.1 w Nowym Jorku, w Tate Modern w Londynie, na Documenta 12 w Kassel, w Casino Luxembourg w Luxemburgu, w de Appel w Amsterdamie, podczas 9th Istanbul Biennale w Istambule, w 1st Moscow Biennale w Moskwie, w Museum of Contemporary Art w Zagrzebiu.

Jej prace znajdują się w wielu publicznych kolekcjach: The Museum of Contemporary Art w Los Angeles, Musee d’Art Moderne de la Ville w Paryżu, The Israel Museum, Van Abbe Museum w Eindhoven, Moderna Musset w Sztokholmie.


Johanna Billing, Project for a Revolution

Na pierwszy rzut oka tematem jej prac jest partycypacja. Jak mówi sama artystka, nie traktuje ona swoich filmów jako wyłącznie analizy grupy. Bycie w społeczności wykorzystuje jako zabieg, który pozwala jej zbliżyć się do pojedynczych osób. Filmy Billing dotykają problemów jednostki, frustracji, wyizolowania. Pokazują paradoks bycia samotnym w grupie. Poruszają problemy, które trudno zwerbalizować. Artystka stara się nawiązywać do spraw, które na co dzień staramy się wyprzeć ze świadomości.


Johanna Billing, Missing Out

Do swoich projektów zaprasza bardzo różne osoby. Często pochodzą z różnych miejsc, nie mając wcześniej z sobą za wiele wspólnego, albo łączą ich drobne podobieństwa, czasem przypadek. Na przykład do udziału w filmie Missing Out zaprosiła ludzi jej generacji, których jedynym punktem wspólnym było doświadczenie w dzieciństwie kolektywnego ćwiczenia relaksacyjnego, jakie było popularne i praktykowane w szwedzkich szkołach i przedszkolach w latach 70. Billing pamięta ze swojego dzieciństwa sytuację, w której jej nauczyciel powiedział w czasie jednej z sesji „Patrzcie na Joannę! Ona świetnie oddycha!”. Film jest o tym, że coś tak prostego jak oddychanie może stać się dla 6-latków czynnością, w której można być lepszym albo gorszym od kolegi leżącego obok ciebie. Jednocześnie porusza problem pamięci jako bolesnego doświadczenia które wraca wywołane pewnym działaniem, momentem.


Johanna Billing, Missing out

W filmach Billing nie ma dialogów. To co się dzieje, to co widzimy jest nam przekazywane poprzez fizyczność „aktorów”. Johanna Billing w swoich filmach skupia się mocno na ludzkich reakcjach, ich twarzach, gestach i mimice. Jej prace puszczane są w loopach. Dzięki temu jej filmy przypominają codzienny taniec, choreografię powtarzających się zachowań, której normalnie nie zauważamy. Są, jak w prawdziwym życiu, ciągami powtarzanych przez ludzi w nieskończoność intymnych zachowań, reakcji i tików. Można powiedzieć, że jej filmy są dokumentem emocji jakie pojawiają się podczas kręcenia i wśród ludzi biorących udział w filmach.


Johanna Billing, Magical World

W jej pracach dźwięk i muzyka są bardzo ważne, równie istotne jak sam obraz. Nawet cisza staje się specyficzną muzyką, konstruuje odpowiednią atmosferę. Często dźwięki układają się w rytm nadający tempo i natężenie emocjom.


Johanna Billing, You Don’t Love Me Yet

Joanny nie interesuje to co w filmie jest prawdziwe, a to co fikcyjne. Zależy jej na stworzeniu atmosfery niepewności i wieloznaczności. Film nigdy nie jest do końca dokumentem, zawsze ociera się o konstruowane ramy, stylizację. Artystka stara się tworzyć sytuacje, w których widz nie może się całkowicie zrelaksować. Oglądając film zastanawia się do jakiego gatunku on należy (czy to kinowa fikcja, dokument, dokumentacja performensu), kim są występujący w nim ludzie (znajomi, aktorzy, przypadkowe osoby), czy odgrywają oni jakiś scenariusz czy nie. W takiej sytuacji, kiedy nasz umysł cały czas zadaje nam pytania, pod ich powierzchnią mogą pojawić się różne nowe doświadczenia, jak mówi Billing wtedy film zaczyna komunikować w sposób bardziej bezpośredni.


Johanna Billing, Project for a Revolution

Johanna nie tworzy filmów narracyjnych. Wie, że frustruje tym swoich widzów, nie daje im czegoś „skończonego”. Ale jako, że filmy same w sobie poruszają problem frustracji i poczucia straty okazują się być bardzo konsekwentne.

O samych filmach można przeczytać tutaj i polecam tekst Aleksandy Jach na portalu Obieg.pl

Brak komentarzy: