poniedziałek, 16 czerwca 2008

Podwójny portret własny

Dziś po raz ostatni w CSW można było zobaczyć wystawę „Portret własny” prezentującą fragment kolekcji Piotra Bazylko i Krzysztofa Masiewicza. Kto nie widział, może sobie obejrzeć zdjęcia prac poniżej (ku mojemu zaskoczeniu (miłemu) pilnująca pani bez oporów pozwoliła na fotografowanie). Wystawa maleńka, ale esencjonalna.

W samym wejściu – niczym przepustka - zawisło „zdjęcie” Rafała Bujnowskiego – ironiczna manipulacja, w której artysta sfotografował swój fotorealistyczny autoportret, a zdjęcia - z powodzeniem - wykorzystał do wniosku o wizę amerykańską.

Zresztą to nie jedyny projekt Bujnowskiego, znajdziemy tu jeszcze pracę z serii „Negatywy”, w tym wypadku autoportret w odwróconych kolorach. Bujnowski niezbyt chętnie definiuje siebie jako malarza i zazwyczaj stara się swoje malarstwo ukryć gdzieś za konceptem, ale ono wcale się nie daje, nawet traktowane jako narzędzie wychodzi zazwyczaj na pierwszy plan, tak jak w przypadku „Negatywów”.

Za Bujnowskim znalazł się obraz Bartka Materki, autoportret z synem – dwie zniekształcone przez odbicie w wodzie postacie, otoczone fosforyzującym światłem. Pozornie oszczędny, dwukolorowy obraz, jeden z wielu autoportretów Materki gdzie charakteryzuje siebie przez rolę ojca.


Obok praca Roberta Kuśmirowskiego, edycja rastrowych z Targów Taniej Sztuki.

Za nią mała instalacja-rzeźba „Autoportret w Pracowni” Szymona Kobylarza

i autoportret Zbigniewa Rogalskiego w podobnym kontekście: w pracowni, z atrybutami malarskimi.

Na wystawie „Portret własny” zobaczymy też portrety dwóch artystek Joanny Pawlik

i Anety Grzeszykowskiej – dwie zupełnie inne prace, ale jednak podobne. To są chyba jedyne tutaj autoportrety, bez pretekstu, autoportrety dla samego przyglądania się sobie.

Zupełnie inaczej patrzy na siebie Paweł Dunal, którego autoportret pozbawiony twarzy można traktować jako przewrotny żart lub dowód wewnętrznego wycofania i niechęć do autokonfrontacji.

Praca Michała Dudka „Autoodlew” ma z kolei wydźwięk wanitatywny - im młodsi artyści tym mroczniejsze autowizje.

W małej salce w CSW zawisł też sporych rozmiarów poczwórny autoportret Wilhelma Sasnala z 1999 roku w trzech różnych T-shirtach z nazwami zespołów muzycznych, dowód fascynacji muzycznych artysty. Motyw koszulek powróci później w innym projekcie, w bardziej literalnej formie, gdzie Sasnal naciągnął T-shirty muzyczne na blejtramy.


Autoportret Piotra Janasa jest z kolei autoironiczny. Kolekcjonerzy w wywiadzie kuratorskim zrobionym przy okazji wystawy przez Marcina Krasnego mówią o nim tak: „Wydaje mi się szalenie ciekawy. Niby surrealistyczny, niby przypadkowy, ale równocześnie tak prawdziwy, że aż się chce porozmawiać z tą postacią na obrazie”


Chociaż wyraźnie określony klucz wystawy jest bardzo prosty to skonstruowano ją z prac, które wcale nie są jednoznaczne.
„Portret własny” jest też dla mnie tytułem o podwójnym znaczeniu – oprócz autoportretów twórców, widzę w tym pokazie rodzaj podwójnego „portretu kolekcjonerskiego” Piotra Bazylko i Krzysztofa Masiewicza.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

A w jakiej technice jest praca p. Joanny Pawlik?

Patrycja Musiał pisze...

olej na płótnie